Jeśli poezja to tylko barokowa
Lubię poezję, więc tytuł jest celowo prowokacyjny. Wszak wiele dobrych wierszy powstało w czasach renesansu czy romantyzmu. Oświecenie do mnie nie trafia, ale też pierwsza połowa XX wieku może się pochwalić „kilkoma” osiągnięciami w tym zakresie. Jedno jest jednak pewne – nie znoszę poezji współczesnej.
Serio, w którymś momencie okazało się, że aby być poetą nie trzeba mieć w ogóle talentu. Ani poczucia rytmu, ani zasobu słownictwa, ani umiejętności składania rymów. Wystarczy połączyć kilka zdań, nazwać je wierszem i cieszyć się mianem artysty. Tak to ja też mogę, spróbujmy:
Zepsuł mi się samochód
Pojechałem do mechanika
Życie jest ciężkie
Dlaczego?
No i co, dobry wiersz? Zero rymów, zero środków stylistycznych, zero interpunkcji. Można? Można. I choć oczywiście ironizuję, ile tego typu pozycji powstało na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat? Powiedzmy sobie jasno – nie każdy może być poetą. A wiersz bez rymów, to nie wiersz.
Dlatego właśnie uwielbiam poezję barokową. Dla niektórych jest przesadzona, niezrozumiała i pompatyczna. Ale w tym moim zdaniem tkwi jej piękno. Wiersz powinien nas zachwycać – niebanalnym pomysłem i technicznym wykonaniem tego pomysłu. I to właśnie przyniósł nam barok. Moim literackim idolem jest Jan Andrzej Morsztyn. Zanim więc zaczniesz pisać wiersze bez sensu, zajrzyj do jego twórczości i zobacz, jak daleko Ci do prawdziwego wirtuoza słowa.